Historia Afganistanu jako samodzielnego państwa jest dość krótka i sięga zaledwie 1747 r. Obecnie należące do niego ziemie wcześniej wchodziły w skład różnych państw i imperiów. Tradycyjnie ich mieszkańcy wzniecali bunty przeciwko kolejnym najeźdźcom – zwykle były krwawo tłumione. Lokalni władcy, którym udało się w końcu zjednoczyć kraj, zwykle padali ofiarą tendencji odśrodkowych, a ich władza w wielu rejonach górzystego państwa była czysto nominalna.
Nowożytna historia Afganistanu związana jest z toczoną przez ówczesne mocarstwa Rosję i Wielką Brytanię tzw. „Wielką Grą”. Chodziło w niej o wpływy w Azji i zabezpieczenie swoich zdobyczy kolonialnych. Persja inspirowana przez Rosję podjęła w 1837 r. próbę zdobycia Heratu będącego kiedyś jej prowincją. Poniosła klęskę i przestała aktywnie angażować się w sprawy afgańskie. Wielka Brytania stoczyła trzy wojny afgańskie, które, mimo przejściowych sukcesów, nie przyniosły jej trwałych korzyści. Podczas pierwszej z nich w latach 1839-1842 mimo zdobycia Kabulu, Anglicy ponieśli straszliwą klęskę, tracąc kilkadziesiąt tysięcy żołnierzy i cywilów.

Kolejne wojny, będące wynikiem walki o wpływy z carską Rosją, spowodowały niechęć władz brytyjskich do angażowania się w sprawy Afganistanu. Związek Radziecki, kontynuując imperialne tradycje, próbował zwasalizować niepokornego sąsiada początkowo politycznie, a z czasem zbrojnie. Dziesięcioletnia krwawa wojna radziecko-afgańska z lat 1979-1989 przyczyniła się do upadku imperium. Z okazji skorzystało kolejne mocarstwo – Stany Zjednoczone – dostarczając walczącym Afgańczykom broni i wspierając ich logistycznie. Bazę tego starcia stanowił Pakistan, gdzie szkolili się talibowie – młodzi ortodoksyjni bojownicy afgańscy. Jednak nie zawsze zasada „wróg naszego wroga jest naszym przyjacielem” się sprawdza.
Afgańczycy wcale nie mieli ochoty słuchać nowych mentorów ani wprowadzać demokracji na wzór zachodni. Targany konfliktami wewnętrznymi kraj stał się obszarem destabilizacji, a w końcu bazą fundamentalistów różnej maści. Interwencja amerykańska wywołana wsparciem talibów dla Al-Kaidy trwała od 2001 do 2021 r., dwa razy dłużej niż interwencja radziecka. Jednak przygotowania Amerykanów do wycofania się z Afganistanu rozpoczęły się już w 2018 r., kiedy to uwolnili oni z pakistańskich aresztów przywódców talibów i rozpoczęli z nimi negocjacje. Ich celem było przekazanie władzy w kraju siłom, które nie pójdą na współpracę z radykałami spod znaku Al-Kaidy. W tym celu rozmyślnie pozostawiono nowoczesny sprzęt i dobrze wyszkoloną armię, która natychmiast przeszła na stronę talibów. Przy okazji, mimo apeli, wydrenowano kraj z dziesiątek tysięcy znających języki specjalistów. Koło historii zamknęło się, pozostawiając kolejny raz Afgańczyków samym sobie w zrujnowanym kraju o powierzchni 650 tys. km i liczącym blisko 40 mln mieszkańców.
Czy jednak istotnie samym sobie? Afganistan ma sąsiadów, którzy aktywnie oddziałują na politykę wewnętrzną tego kraju. Pierwsze skrzypce gra tu niewątpliwie Pakistan, matecznik talibów, a zarazem kraj zamieszkały po części przez Pasztunów, plemię dominujące w Afganistanie – 40% ludności. Jednak mozaika narodowości afgańskich obejmuje także szyickich Hazarów będących w orbicie zainteresowania Irańczyków, Uzbeków, Tadżyków oraz Beludżów. Niewątpliwie schadenfreude po wycofaniu się USA z regionu odczuwa Rosja. Poczuwa się ona do obrony interesów narodowości pokrewnych byłym republikom radzieckim. Obawia się także wzrostu nastrojów fundamentalistycznych u swoich dawnych południowych granic. Sytuacji bacznie przyglądają się Chiny zainteresowane pokojem w bogatym w surowce energetyczne regionie. Nogami przebiera Turcja dążąca do ożywienia idei panturkizmu i reaktywacji własnej mocarstwowości. Już ogłosiła swoje poparcie dla rządów talibów i formuły Islamskiego Emiratu Afganistanu.
Jedno jest pewne – kraj powraca do swoich plemiennych korzeni, do swojej religii i obyczajów. Kolejna próba szczepienia na siłę zachodniej demokracji nie powiodła się.
Zbigniew Mielczarek
0 komentarzy