Muzułmanie całego świata pozdrawiają się słowami – Pokój z Tobą – Es salam wa aleykum. Ich religia mówi, że pokój jako taki jest wartością nadrzędną i należy go chronić za wszelką cenę. Aby zaistniała potrzeba prowadzenia wojny muszą być spełnione określone warunki i nie każdy może sobie pozwolić na wzywanie do niej. Można ją prowadzić wyłącznie jako wojnę obronną, jeśli wróg napadnie na kraj muzułmański lub jeśli muzułmanie są we własnym kraju uciskani i nie mogą wyznawać swojej religii. Walka nie jest wpisana w Koraniczny zestaw pięciu filarów islamu. Jest jedynie obowiązkiem zbiorowym, który dotyczy mężczyzn zdolnych do jej podjęcia. Taka jest teoria, w praktyce jak zwykle różnie bywało. Zdarzały się nawet bratobójcze wojny religijne, co wg Koranu jest największym grzechem i nieszczęściem jakie może się w świecie islamu zdarzyć.
Wojna jaka toczy się w tej chwili na Ukrainie jest wojną, która muzułmanów bezpośrednio nie dotyczy. Ba, z uwagi na zagrożenie brakiem ciągłości w dostawach surowców – ropy czy gazu, wpływające na zwyżki cen na rynku światowym, przynosi im wręcz korzyści materialne. Negocjacje z Iranem, do niedawna niemrawo toczące się w Wiedniu, nagle dramatycznie przyspieszyły. Wkrótce spodziewany jest ich koniec, a tym samym powrót irańskiej ropy i gazu na rynki światowe. Mogą one zastąpić dostawy z Rosji.
Świat islamu nie zabiera głosu w sprawie tej wojny. Trudno oczekiwać krytyki tradycyjnie sprzyjającej mu Rosji. Muzułmanie zachowują wobec tych zdarzeń rezerwę i neutralną postawę. Trzeba jednak uczciwie przyznać, że np. rząd Egiptu, kraju raczej nie słynącego z bogactwa, podjął decyzję o opłaceniu bezterminowo pobytu w hotelach egipskich kurortów tym turystom z Ukrainy, którzy zostali nagle odcięci od swojego kraju, do którego nie mają jak wrócić.
Jedynym krajem muzułmańskim, który reaguje na zachodzące wydarzenia jest Turcja. Kraj ten wprawdzie nie ma wspólnej granicy z Ukrainą, ale należy do NATO i kontroluje cieśniny czarnomorskie. Co więcej, Turcja w swojej historii nieraz toczyła z Rosją wojny. Tym niemniej reakcja tego wielkiego kraju jest bardzo powściągliwa i ogranicza się do prób mediacji i wzywania do zawieszenia działań wojennych i powrotu zwaśnionych stron do stołu rokowań. Tureckie linie lotnicze nawet zwiększyły liczbę swoich połączeń do Rosji i obsługują je większymi samolotami. Podobnie zresztą uczyniły inne kraje islamskie.
Trudno się temu dziwić, bowiem świat islamu targany jest separatyzmami i konfliktami plemiennymi. Toczy się zapomniana wojna w Jemenie, wciąż buntują się Kurdowie, którym Europejczycy obiecali w traktacie z Sevres własne państwo. Można powiedzieć, że w pewnym sensie wojna w Europie odwraca uwagę Europejczyków, którzy mają kłopoty na własnym podwórku. Koncentrując się na własnych problemach pozostawiają świat islamu samemu sobie, co przyjmuje on z ulgą. Gorzej z tymi krajami, które znaczący procent PKB czerpią z turystyki. Ledwo zaczęła się ona odradzać po pandemii, a tu wybuch wojny na długo może pozbawić je turystów i z Ukrainy, i z Rosji.
Zbigniew Mielczarek
7.03.2022
0 komentarzy